zbuntowanej, hej.

więc przyszli. i ona miała nienaganny porządek! ;3 - rozgość się. - zdjęła buty i rzuciła torebkę na toaletkę. - coś do picia? - zapytała chlopca, patrząc na jego tors. znaczy na koszulkę, bo jeszcze był ubrany.

anioły muszą byc idealne, czyż nie? więc porządek musi byc. nawet ucieszył się że przyszli tu a nie do niego, bo nie wiem czy chciała by zobaczyc jaki to oni z tejlorowym mają bajzel. - nie dzięki. - wymruczał, i dodał że starsznie tu czysto!

-lubię wiedzieć, gdzie co mam. - wzruszyła ramionami. nie rzekła, że płaci młodszej uczennicy, żeby jej raz po raz sprzątała ;ccc xdddd usiadła po turecku na łóżku i włączyła pilotem jakąś miłą muzykę.

skoro płaci młodszej dziewczynce, to skąd wie gdzie co ma, co? ;x

- tak, ja też. - to nic że skłamał, przecież nie chciał wyjśc na jakiegoś syfiaża i bałaganiarza! - porządek jest fajny. - wymruczał, i usiadł dokładnie 5 cm, od niej! ;3

miara w oczach. xddddd i sęk w tym, że nie wie, gdzie co ma. ;c to taki cichy wkręt. cnie. - no pewnie, nie znoszę bałaganu! to takie... och, niedojrzałe. - nawinęła sobie kosmyk włosów na palec. przyglądała się jego profilowi.

skąd oni się w ogóle znają co? pytam bo ty wiesz wszystko xd
to źle że nie wie, lepiej miec bajzel i wiedziec co gdzie jest! - bałagan, jest brudny, i obrzydliwy. - aż ciarki go przeszły na myśl, o zużytych prezerwatywach pod łóżkiem tejlora!

nie wiem, skąd się znają. ;ccccc może ich rodzice się znają, czy coś. ;c
niech lepiej spojrzy pod swoje łóżko. ;x
-owszem. - przytaknęła mu i przesunęła palcem po jego ramieniu. zamruczała cicho zerkając na wyraz jego twarzy.
i gdzie się podziała nieśmiała anielica? ;o

on ma porządek pod łózkiem, akurat tam! ;d
nie wiem może uciekła,albo działają tak na nią sciany tego pokoju czy coś!
pocałował ją, lekko dotykając jej brody! dłonią! ;3

ehe, ona sympatycznie przesunęła wargami po jego ustach. w myślach stwierdziła, iż jeremy ładnie pachnie. przysunęła się do niego, tak, że teraz przestrzeń ich dzieląca wynosiła równo 3 cymy i 2 mymy. xddd

hugo bossa używa! cnie. a ona, ona czego? merykejtendeszliolsen? xd ładnie pachniała bananowym balsamem do ciała. otworzył na wpół zamknięte oczy, to nie byl ich pierwszy pocałunek! juz sie kiedyś całowali, przecież.
pamięta ona, on pamięta!

aha, pewnie się całowali. już w przedszkolu? ojej! ;o
ona używa mochino, xdddddd - hm? - odsunęła się nieco od niego, po tym jak oczy otworzył.

w przedszkolu? a to nie było pod stołem, na urodzinach jego ojca? ;x
wymruczał jej coś miłego do ucha, na pewno miłego, a potem wyciągnął jej włosy z zza prawego ucha!

to imieniny były ;ccccccccccccccccccccccccccc
a ona się uśmiechnęła, nawet gdyby powiedział coś okropnie głupiego i tak by się uśmiechnęła. lubiła kiedy szeptał, zapewne! - och, jeremy. - westchnęła zupełnie niepotrzebnie i przeciągnęła się.

urodziny, był tort!!!!!!!!111111 ;c
posmyrał ją po plecach, dłonią całą! no wiesz, bo ojejmował ją ramieniem, w sumie. - a co tam ogólnie u ciebie co? - nie wiedział co powiedziec stresował sie.

zmarszczyła nos. - hm, wszytko w porządku. - zamrugała 38473489233 razy, aż coś w niej puściło i zaczęła się śmiać. - hej, jeremy? żyła na czole ci pulsuje.

- to dobrze. - wyszczerzył się, znaczy ze nie ta żyła tylko że wszystko u niej jest okej! i zakrył dłonią czoło. - nie możliwe? ;c

-a jednak. - wyszczerzyła się i złapała go za koszulkę. - ładnie pachniesz.

- to strasznie kompromitujace. - wymruczał, oprawiając włosy. no i objął ją w talji.

-to, że ładnie pachniesz? - zmarszczyła czoło. - nieprawda, to bardzo miłe.